Łapiemy ostatnie chwile wakacji, oddychając nadzwyczajnym wiejskim powietrzem. Z końcem urlopu pogoda jest coraz łaskawsza. I choć wieczorne grillowania czy posiadówki przy ognisku wymuszają już kurtki i cieplejsze bluzy, to śniadanie można zjeść już na dworze, a w ciągu dnia nawet się powygrzewać na kocu.
Na zdjęciach krótka retrospekcja z któregośtam wyjazdu nad rzekę. Młoda kocha wodę, potrafi przez półtorej godziny siedzieć tak nad brzegiem i dłubać patykiem między kamieniami. Czasem krzyczy cośo rybkach, statkach i piratach. Wtedy też słońce jeszcze pięknie grzało!
P.S. temat już wałkowany od nadejścia pierwszych ciepłych dni, ale z ich końcem też przecież mogę się wypowiedzieć, więc wypowiadam się, że dziecko paradujące na publicznej plaży/nad rzeką/na łące z gołym tyłkiem jest sprawą słabą, mnie się nie podoba i wszystkim zwolennikom tematu zadaję jedno proste pytanie: dlaczego Ty się zakrywasz w miejscu publicznym, a uważasz że Twoje dziecko może latać na golasa? Dziecko też człowiek!
P.S.2 ośmiornice zawsze spoko. Strój kąpielowy małej wybrał tata. Jest radość.
Unknown
0 komentarze:
Prześlij komentarz