poradniki - kiedy jest za późno na zmiany?

Dobre rady to takie, na które nigdy nie jest za późno.





Na półce mam trzy książki dotyczące sekretów rodzicielstwa. Dwie z nich są hitem, bestsellerem i w ogóle jedenastym cudem świata. Trzecia chyba też, na pewno jest moim prywatnym numer one!

Pierwsze opasłe tomiszcze autorstwa Kaz Cooke pasowało do mojego opasłego ciała w czasie ciąży, jednak sięgnęłam do niego zaledwie kilka razy i to bardziej z poczucia winy, że jestem mało wyedukowana na temat własnej ciąży niż z faktycznej potrzeby. Wychodziłam  z założenia, że rady o nie głaskanie brzucha bo dziecko będzie niespokojne lub te z czerwonymi wstążkami na urok są absurdalne, a moja ciąża jest spokojna i przyjemna więc nie ma powodów do żadnych obaw.

Druga część tej samej autorki, równie opasła jak poprzednia i nieco bardziej opasła niż ja po porodzie, zawierała w sobie garść informacji o tym jak sobie radzić w nowej rzeczywistości. A że sobie radziłam to, jak poprzednio, zajrzałam do tej księgi mądrości jeno kilkukrotnie - wiedziona ciekawością czy wszystkie dzieci w wieku 13 dni podnoszą głowę położone uprzednio na brzuszku czy tylko moje.

Trzecia natomiast książka trafiła na moją półkę dopiero teraz, kiedy pierworodna ma już 3 lata za sobą.
Obawę miałam, że na taki poradnik jest już trochę za późno, że napady złości, zniecierpliwienia i innych dziwnych reakcji "niewiadomoskąd" są już nie do wyleczenia.

"W Paryżu dzieci nie grymaszą" - chciałam aby moje też nie grymasiło. Przeczytałam jednym tchem bo książka świetnie napisana. Okazało się nawet, że nieświadomie zastosowaliśmy się z małżonkiem do pewnych zasad, które magicznie powodują zasypianie 2-miesięcznego maleństwa.
To też dało mi pewność, a przynajmniej nieco ją ugruntowało, że dobrze jest sobie zaufać.

Nie wszystkie rozwiązania i metody mają moją zgodę - zimny chów to zdecydowanie nie moja bajka, a niektóre zasady mam wrażenie, że nie pasują ani do naszej kultury ani do rzeczywistości. Ale wizja urozmaiconego menu i dziecka z apetytem wcinającego quiche z brokułami, grillowane szparagi z sosem bernaise albo suflet i pieczonego łososia - no ale niestety. Papki i dziadkowe karmienie zrobiły swoje.

Trafiła do mnie zasada - zaczekaj!
Mała szybko to załapała i razem uczymy się cierpliwości.

Książka potwierdziła też moje przekonanie, że dziecko to mały człowiek, który po prostu jeszcze dużo się musi nauczyć.

Polecam lekturę, szczególnie tym rodzicom, którzy są dopiero na starcie, ale jestem też szczęśliwym przykładem, że na nowe rozwiązania nigdy nie jest za późno.


0 komentarze:

Prześlij komentarz