Z racji pogody siedzieliśmy w ogródku, nota bene doskonale urządzonym, przynajmniej w stylu która ja lubię. Kanapy z pomalowanych palet, stare fotele, proste drewniane stoliki, wszystko pod papierowymi kulami. Druga część ogródka nieco inna, klasyczne, drewniane krzesła i stoliki. Prosto i schludnie. W taki upał różnica między grubymi murami Hamsy a nagrzanym powietrzem na Miodowej była bardzo odczuwalna.
Może dlatego, że lato i sami siedliśmy w ogórku nikt nie proponował krzesełka dla małej. Sami też nie pytaliśmy, bo i nie był potrzebny. Gdzieś ukradkiem, w drodze do toalety rzuciłam okiem na wnętrze - biało, biało wszędzie. Ale kąt oka stwierdził, że musi być cudnie. W toalecie brak przewijaka, ale to rzadkość w krakowskich knajpach.
Na początek starter w zestawie dla dwojga - klasyczny hummus, jibneh czyli smażony palestyński owczy ser z czarnuszką i absolutny faworyt Muhammara - gęsty dip z prażonych orzechów włoskich, pieczonej papryki z dodatkiem melasy z granatów oraz pikantnej papryki z Aleppo. Danie podane z pitą i plackami pszennymi, mini ogóreczkami, oliwkami i papryką marynowaną. Naprawdę świetne.
Właściwie to by wystarczyło, bo nie byliśmy specjalnie głodni, ale wiedziona ciekawością skosztowałam jeszcze sałatkę z bakłażanem i jagnięciną w sosie jogurtowo - czosnkowym z miętą. Jak dla mnie zbyt intensywne smaki. Zwłaszcza mięta zdominowała całe danie. Pomijając piękną prezencję dania niestety, nie moja bajka.
Może następna wizyta przyniesie nowe doznania, bo w karcie moją uwagę przykuł labraks i kilka propozycji śniadań, które podają tam aż do 17.00
Czy to miejsce przyjazne dla dziecka? Dużo przestrzeni, obsługa miła i przychylna. Lena miała nawet towarzysza zabaw ogródkowymi kamykami. Czy maluch znajdzie w karcie coś dla siebie? Malutkiej ogórki konserwowe i oliwki smakowały bardzo.
P.S. po fotki samej knajpy serdecznie zapraszam na ich facebook'owy profil.
0 komentarze:
Prześlij komentarz